Komentarze: 6
Ha!
I znowu takie zabieganie... ach kocham to kocham. Co do bycia w dwóch miejscach na raz to ja bym czardziejką chciała być i moć tak szybciutko znikać i tak samo się pojawiać. I nie marnować tyle czasu na myślenie. Wczoraj A. proponował wieczór piwniczno-garażowy, w tym samym czasie wpada T. i mówi, że porywa... i potem jeszcze I. I wogóle wszystko tak cudownie się ułożyło.. a przecież miało być spokojnie, miało być domowo i miało cynamonem pachnieć. A tu pachniało t a ń c e m i gwiazdką z nieba. I takim cudownym czymś, co dowartościowuje i ach och ech. Wyrazić nie umiem. Czuję się elficko.
I nawet perspektywa dzisiejszego wieczoru nad matematyką już tak bardzo nie straszy logarytmicznymi zawiłościami. I poczet królów i książąt i kucie na pamięć wszystkiego raczej optymistycznie wtapia się w błękit ściany mego pokoju... toż przyszłosciowo już o maturze trzeba. Niedługo, niedługo!!
Kawa czarna myśli rozjaśnia. Od środka energia rozpiera (podziękowania ogromne i bicie pokłonów w stronę dwóch mocnych kaw Jacobs - reklama darmowa ;) ).
A nocne wspomnienia ciągle tańczą radością. I poczułam się ładna.
Skromnie.