tarot, czarny kot i pamiętniki.
Komentarze: 6
Bo kiedy Panna chce wstać z łożka prawą nogą!... koniecznie prawą(!) a tu lewa się do przodu wyrywa, to... kończy się to skręceniem. Nie jakimś tam. Tylko s k r ę c e n i e m mojej nogi w kolanie (również moim). I tak oto dzień upływa pod znakiem bandażowania się. A ja chciałam żeby dobrze było. No!
Zawsze jak chcę dobrze to źle wychodzi. Źle i tyle.
Bo wczoraj przyszedł z czerwonym liściem w ręku i powiedział, że pojedziemy razem gdzieś. Gdzieś skończyło się plażą i wielkimi goframi. Jak sam powiedział - przyjacielski romantyzm. Kamyk zielony w kieszeni kurtki. Na wieki wieków. I gdyby Miłość istniała to ja wiem, że mogłabym może nawet... w nim... gdyby pozwolić sobie zapomnieć na chwilę, że to coś więcej niż zieloność, że na czerwono też można jeszcze żyć... Że przecież Kraków z nikim się tak bardzo nie kojarzy. I że on magiczny. Czemu nie możemy wybierać w czyich oczach powinniśmy tonąć? Tak jak to morze.. co wczoraj kolor niebieski z najulubieńszych niebieskich. I z przytuleniem. I z piaskiem przesypywanym między pacami, z ręki do ręki...
Wizyta w kościele. Telefon od Egzaltowanego-Skurwiela (naprawdę najchętniej określiłabym go gorzej). Śmie mi jeszcze Eucharystię przerywać!! Tupet! Tupet!
Wieczorem spacer. Rozmowa o tym co nie istnieje, a wyżej wymienione. Jesteśmy dziwnymi ludźmi, którzy nie potrafią ze sobą rozmawiać. Krępują się słów. [Mam dać Ci spokój?]. Boją się powiedzieć za dużo. Albo powiedzieć za mało. Albo odezwać się nie w porę. Albo... albo sama nie wiem czego jeszcze. [o czym my rozmawialiśmy kiedy byliśmy razem?] Powinno być blisko, a jest jak przez ocean.
Cierpiąc na ból nogi przekonuję mamę, że ja naprawdę mogę(?) wyjść, dojść, dobiec... [- tak, a popołudniu będę cię do spzitala wiozła]. Pierwszy raz to ona przekonuje mnie, że kształcić się dziś nie warto. Przecież nie będę się kłóciła.
Czasem kiedy się koczy coś bardzo bliskiego nagle zaczyna się wydawać jakby odległość porozumienia wynosiła tysiące kilometrów. I tak jest najtrudniej.
Zdrowia życzę!
acha, i we włosy szczyptę soli kuchennej.
przepis: babcia Jasia.
nie wiem czy działa, bo nigdy nie próbowalam. zamiast kremu szedł balsam do ciała (nie tylko na kolano!), zamiast owijania i skrapiania - sexi pończoszki i perfumy.
i tak zazwyczaj lezałam sobei wystrojona i wyopachniona w łóżku. pppffffffff.
Dodaj komentarz