Archiwum czerwiec 2006


cze 29 2006 do niedzieli tak daleko.
Komentarze: 6

Kaszuby pachną radością. Kwiatkami za uchem i Twoim wzrokiem.
Usypiać żeby się nie budzić. Lubię te pola, wiesz?
Tam się chce mieszkać.

Przeceny w Atlanticu owocują stanikami w każdym możliwym kolorze. Zawsze chciałam być tęczą ;) Do tego kadzidełka o zapachu herbaty i szczęśliwa cała. Nie będę sprzedawała koralików bo nie chcę. Bo nie. Obrażona na pogodę, że lato niby. Lato kupapupa a jak się budzi Panna to ma wrażenie że to jesień i jakiś listopad i że jest się w trzeciej klasie podstawówki i zaraz trzeba wstać, przytulić mamę i pakować tornister. A tu ani tornistra, ani mamy, ani trzeciej klasy. Taki wieszak w próżni. O.

 

jesteś...

czy coś się zmieniło ?
V.

Nadziejaikropka : :
cze 11 2006 żeby.
Komentarze: 1
czasem warto napisać
brzydkie gówno.
(tak dla harmonii zapachów)

śmierdzimy poezją.
przykre.

Nadziejaikropka : :
cze 07 2006 o niczym.
Komentarze: 3

To zabawne jak wszystko potrafi się zmieniać. Kalejdoskop. Rozsypałam sól, na nieszczęście? Czy na złe duchy? babcia zawsze mówiła wtedy z takim wzdechnięciem dziecino...

A dziecina się szwęda po zadymionych lokalach. Słucha M. który teraz przypomina sobie o atutach kobiecej strony natury i zasypuje komplementami. Dziwne, że wcześniej nie pamiętał. A teraz już mu nie wolno bo się ma Jego. o! (Jego nie czytaj no! bo będzie o Tobie.) Ten Jego to też stwierdza, że sobie wróci dzień później jednak i że jednak mam się nim nie przejmować i jednak iść do pieprzonej pracy, która nijak się nie opłaca. Mi. ech...

Biehnę pomolestretować mego trenera (tak tak panna postanowiła się schudnąć i ukondycjonić na lato).

oach.

Nadziejaikropka : :
cze 01 2006 akurat.
Komentarze: 4
Stwierdzenie zarzenowania odbite w oczach pana pisarza JS tego od marzeń i papierosów staje się czymś blisko rozdartym na osobowość Się i całkowicie nie na Się. Wszystko zielone i zwielokrotnione do zielonej potęgi entej a dobro wykute z mozołem. Pani Marysia, ta pani od ślicznych dzieci w różowym wózku i ta, która później te dzieci w tym Się (panienkę Nadzieję) rozczesywała na dwa warkocze, a potem prowadziła po ciemnych schodach parkowych, ta właśnie pani zarzuca a raczej narzuca refleksje nad matczyną naturą istoty kobiecej. Bo ślicze cudo uwiesiło mi się ręki i kazało prowadzić do domu. Polubię przedszkola. Wiesz? A ponad? Ponad jest wszystko. I dym odbijający się w załamanich światła. I M. Słońce.

___________

Andrzej Kaliszczak Trzcina

Nadziejaikropka : :