Archiwum sierpień 2005


sie 29 2005 Yes ofcourse, I think that I'm crazy...
Komentarze: 13

Panna po mieście chodzi krzycząc ze szczęścia.

Bo na chwilę obecną jedynym moim problemem jest wybór herbaty, którą zaraz wypiję.

Tak! Tak! Tak! Stanowczo tak!

Uśmiech wielki promienny i najszczerszy ze szczerych

Nadziejaikropka : :
sie 28 2005 wiatry niespokojne albo głupota
Komentarze: 6

Czyli o tym jak Panna na noc nie wracać postanawia. Zwyczajnie. Ucieczka w nieświadomość. A wszystko odpływa tak daleko. Tak mocno. Tak silnie morskim zapachem. I rumiankowym. Zielony fotel za poduszkę. Będąc przede wszystkim w sobie i sobie. Sobie samej przez chwilę. Przecież zadeklarowane światu szczęście. A więc kłócić się nie wypada. Jak szczęście to szczęście.

Czy jeszcze mnie lubisz?

A jutro się-okaże.

Nadziejaikropka : :
sie 26 2005 "To co mam To co się zdarzyło nam... Całe...
Komentarze: 16

W poszukiwaniu pretekstu i cebula dobra...

Jestem białym Ikarem
umyślnie aż do sparzenia,
noszę na plecach czary
związane w tanie marzenia.

Jestem tylko Ikarem
zabłysnę na krótką chwilę
umrę ucięta w locie
tak zwykle giną motyle.

Brutalność w całej swojej niemiłej prostocie zapachniała mi latem. Bo ja zawsze wiedziałam jakim zapachem będzie moja Brutalność i że oczy będzie miała zrobione z bursztynu. A wzrok przecież był szeptem... świerkiem pachniał.

bo jest coś pomiędzy przytuleniem i zagłaskaniem na śmierć...

Nadziejaikropka : :
sie 22 2005 w zgaszeniu słońca
Komentarze: 6

Nijako zmuszona uprzedzeniem Aniowym dodaję tę treść jakże elokwentną. Otóż proszę państwa (fanfary, oklaski, publika wstaje!) dokształcając się wakacyjnie ( bo czasami zły los zmusza :] ) zaczęło nam równo odbijać (nie odbijać się tylko odbijać poporstu). wykorzystując technologię nowoczesną w postaci (już osławionego) mego telefonu komórkowego powstały cudowne portrety naszej nienormalności. Nie to żeby inspirowane ... krisznowcami... (wyraźna ironia w tych pięciu ostatnich wyrazach).

Dnia następnego czyli poprzedzającego jeszcze kolejny a goniącego poprzedni, udałyśmy się miastowo-koszałkowo. Na spotkanie... tak tak.. sławnego (prawie tak jak moja komórka) Pana Banana. Tutaj pragnę podkreślić iż godowe wyczyny i pełzacze prośby wyżej wymienionego w stosunku do Panny M. spełzy na niczym... oczywiście wycieczka jak każda inna skończyć się musiała na LODACH w (wcale nie sławnym) McDonaldsie. Oczywiście edukacja wciąż trwa.. tak tak (a może to raczej wybuchy śmiechu... hmm).

( na ten temat więcej u Anula )

W każdy bądź razie jeszcze nie pisałam (a dzisiaj sie wypisze a co!) o imprezie (a jak!). Klasowe pijaństwo górą! (I jeszcze nadmienię iż Panna A. alias Imaginacja wprasza mi się na herbatę... no! ). I jeszcze o wyprawach spacerowo-polankowych z Panem Filozofem i o grillach działkowych... 

Tak więc się dzieje dużo i jeszcze więcej.. wszak nie o wszystkim pisać wypada...

(ekhem a z boku WIERSZODAJNIA ;) więc proszę tam kierować kroki TERAZ)

Nadziejaikropka : :
sie 13 2005 (sama umiem latać)
Komentarze: 8

Ekhem. Mądra Panna (ja) bawi się w demolowanie Mądrzejszej Panny (Imaginacji) domu . Dobra kobieta niczego nie przeczuwając uraczyła mnie budyniem i zieloną herbatką. A ja wchodząc demoluję jej wystawę-lodókową. Nic to. Zgrabności chwała!

Nie mogę myśleć (to chyba nic nadzwyczajnego), skupić się... zapomnieć na chwilę... i się boję (brrrr). A co będzie jeśli nie..?

Integruję się rodzinnie grając z matulą w karty. A myśli ciągle uciekają...

I znowu brrr...

A buka znaczy wiatr...

Image hosted by Photobucket.com
Nadziejaikropka : :