Archiwum wrzesień 2005


wrz 28 2005 i z iskry wskrzeszę cię zachwytem
Komentarze: 6

I zaczęło padać nad nocą, a krople nie miały siły ulatywać w niebo. Księżyc zaszklił się słonecznym okiem. O p a t r z n o ś c i .

Można by dodać nostalgiczne pouczenia, że przecież załamywać się nie wolno... można by powiedzieć więcej ponad niedopowiedzenia. Różne rozpaczliwości. I znowu kogoś kto weźmie za rękę i powie. To Jest Droga! Przynieś mi proszę gałązkę oliwną i powiedz, że kwitnie w tej jesienności. Żeby nie było snu kwitnącego smutnym deszczem w marzeniu.

Przecież jak padać to radośnie. Prawdziwość?

"Nie jesteśmy sami Sto miliardów Słońc nie idzie nigdy spać" E.S.

Nadziejaikropka : :
wrz 26 2005 Antropologicznie nigdy nie byłam łabędziem....
Komentarze: 8

Niedziela 8.00 nocnym porankiem(?)

Co ja robię Proszę Pana? Jest 8! Ósma rano. A ja co? Zajmuję się patrzeniem w Słońce. Słońce-wstające (a raczej wstanięte). I jeszcze zajmuje mnie straszliwie oblewanie herbatą zieloną tomików stachurowskich. Zła ze mnie... zła. O czym to ja chciałam? A. O tym: "11. Odkrycie jednego z najbardziej przekonywujących dowodów na płynięcie czasu: to, że miłość między dwojgiem ludzi gaśnie." E.S.

P S Y T.  I już. Łatwo. Prawda?

I co dalej? (wyszeptane) I nie szkoda..? I  c z y   może być   n i c...  Nie znam się proszę Pana... nie znam.

(Na świecie spełniają się wszystkie marzenia, tu zawsze wstaje się lewą nogą)

Na pański list też kropelka herbaty. Bo ja dzisiaj wyjątkowo tak. Trochę kocio. (zielone są! zielone!) I trochę niezdaranie. Więc może kociakowo. Raczej. 54 maliny obok. (a te maliny.. to co one mogą myśleć?  I tak ja naj... naj... te leśne i dzikie)...

Racja po stronie E.S. - Płynie Czas.

(...)

Z poważaniem.

Panna Jestem Szczęśliwa

P.S. Słuchając... Małżeństwo z Rozsądku - 'Spóźnione Nadzieje'

 

Nadziejaikropka : :
wrz 24 2005 twórczo, bibliotekowo i dietowo.
Komentarze: 10

Ekhem. Wczorajszy dzień zakończony bólem brzucha (Mnie? Mnie coś boli?). Przez co rezygnacja z klasowej integracji. Na szczęście 'ponoć' nie ma żałować czego. A to, że się nie wysypiam to kwestia mojej energii sexualnej przecież... jak to pewne mądre pismo dzisiaj mi (nam) ogłosiło. Wywędrowałam do biblioteki (Edwarda-Stachury-Tomy-Dwa)... w końcu trzeba myślec przyszłościowo (Maj za niecałe 8 miesięcy). I dodatkowo z eskortą M. wątpiąc chwilowo aby dla niego było to przyjemnością. Ale już nic nie piszę... bo blogi są złe ;) (żart :P). 

co do marzeń... pozwolę sobie zacytować:

Bruno Schulz, Republika marzeń,

Przychodzi na myśl, że żadne marzenie, choćby nie wiedzieć jak absurdalne i niedorzeczne nie marnuje się we wszechświecie. W marzeniu zawarty jest jakiś głód rzeczywistości, jakaś pretensja, która zobowiązuje rzeczywistość, rośnie niedostrzegalnie w wierzytelność i postulat, w kwit dłużny, który domaga się pokrycia.

I Pan Gaston Bacheland (Płomień Świecy) właśnie nakreślił moją przyszłość. Wiem już kim jestem.

[Kiedy niebo płacze sokiem pomidorowym - czuję niesmak. - z twórczości nimfomantycznej nastolatki :P

Listopad w szklanym kubku ci zaniosę.
Nie naszą rzeczą jest jesień.

(tears droped. crying haven. angel's eyes.)

Do warg przyciśnij.
Na dłoni anioł obdzierany ze skrzydeł.
Drze się w swojej piskliwości.
Nieme kino czarno-białego pierza.
Zimowym nocom oddamy makabryczną drugą-pierzynę.
Żeby było ciepło,
kiedy minie perwersyjne zakochanie w czerwieniach.

- Zabierasz jej zapach! Obrazi się na pomarańczowo. ]

 

(a oto co dzisiaj wolno mi "zjeść")

08:00 - woda
08:30 - szklanka odtłuszczonego mleka
10:00 - szklanka soku z marchwii
11:00 - szklanka zielonej herbaty
12:00 - szklanka soku pomidorowego
12:30 - szklanka wody
13:00 - szklanka jogurtu naturalnego z owocami
14:00 - szklanka wody
15:30 - szklanka soku grapefruitowego (grejfrutowego dla nie-rozumiejących)
16:00 - szklanka wody
17:30 - szklanka zielonej hebaty

(o dziwo jak na razie wytrwałam... sok pomidorowy z odruchami wymiotnymi w prawdzie ale jestem z siebie dumna)

A tak poza tym to nie jest tak, że mam czas na wszystko. To jest tak, że czym więcej mam zajęć tym więcej czasu. W zabieganiu doba mi się wydłuża i wtedy wszystko układa się jakoś w proporcjach równych (co nie zmienia faktu, że życie oddałabym za 48 godzinny dzień i brak potrzeby snu). A jak robię nic. To dzień jest tylko mrugnięciem.

Nadziejaikropka : :
wrz 23 2005 I never had a dream come true.... [A part...
Komentarze: 8

Przewrotność.

Wczoraj urodziny L. obchodzone zacisznie ('zawsze masz, gdzie spać...'). A to, że przegrywam w lotki świadczy tylko i wyłącznie o tym, że jestem Inteligentna. Bo jestem przecież. ('Kto jak nie Ty' - J.). Rozmowy polityczne i człapanie do domu w takt dialogu o daltoniźmie.

Wcześniej z innymi porzucałam pomysł przedstudniówkowego chudnięcia wciągając porcję spaghetti z pysznym serkiem. Po czym wysłałyśmy siebie na spacer pomiejski. Nawet wypatrzona sukienka wymarzona. Eh..

A dziś... rano dzwoni mama R. I mówi że R. w szpitalu. Bez szczegółów (diabeł tkwi w szczegółach)... i co miałam pomyśleć? I czemu do mnie?  Toż R. nikt bliski specjalnie. (- A czemu do mnie? - A do kogo innego? ) Po drodze nawiedzając też cudownie parkową bibliotekę, gdzie wciąż bardziej letnio niż jesiennie. W słońcu zatopione ławki.

I przekonywanie Kogoś że nie będzie przeszkadzał NIKOMU(!). Czemu Ktoś zrozumieć nie chce? Eh.

Czytając "Patrz na te arlekiny" Nabohokova, zagryzając "Chłopami" (co ku memu zdziwieniu stanowi razem całkiem dobrze strawną całość) i zapijając to wszystko Czechowiczem... tak właśnie wsłuchuję się w siebie.

[- A.? Nie poznaję! Skąd tyle tego w Tobie? Jakaś zmieniona(?). ]

Nie wiem kim jestem.

(A szablon to jeszcze z poprzedniego życia. Tego dawniejszego.)

Nadziejaikropka : :
wrz 21 2005 - Jesień idzie. Widzi Pani? -
Komentarze: 5

Nie lubię tego jej "musimy ustalić". Nie to, że jej. Po prostu "musimy ustalić". Ustalania. Planowania. Nie lubię. Ja w swoim słonecznikowym nie-ułożeniu. Z bolącą dłonią od przepisania. Nałogowo z długopisem. Ostatnio. Dużo, dużo strasznie słów składanych. Czasem na nonsens. I nad Freudem ucieczuję się. Zbyt zimny dla mnie. Zbyt cielesny. Duszą realność. A on odpowiedź na wszystko ma. I to jedną. I tak wiem, że wrócę do 'Kociej kołyski'.

A wczoraj z K. Tak inaczej. Szczere rozmowy. Z najlepszą herbatą na świecie. Kto to widział niby-dorosłych rzucających się utopionymi wcześniej herbacianie biszkoptami? No czy to wypada? ;)

I nie rozumiem. Przyjaźń. To poprostu najszczersza najmocniejsza przyjaźń z K. To do tych zarzutów. Ważne, że my wiemy. Prawda?

A niedługo jesień. I liście. W liściu jesiennym, czerwonym. Czy to tylko mi się wydaje, że taki liść spadający to sercowy jakiś? Ja już tęsknię jesiennie. Jesiennie kocham. Jesień kocham! o!

- Pani się zgubiła?

- Nie. Ja tylko myślę.

Nadziejaikropka : :