Komentarze: 7
I napisać by się chciało, że jak grom z jasnego nieba dociera nagle fakt, że przecież nic nie trwa wiecznie i wszystko się kończy. I że profesor W. człowiekiem był niezwykłym. I że nikt nam już Bajek opowiadał nie będzie. I nie sprowadzi już naszych zbłąkanych umysłów na właściwie matematyczne tory. I że... tyle kwiatów to tylko dla dobrego człowieka. A przez zasadę nie płakania na pogrzebach ucieka się wcześniej. A potem marznie i grzeje herbatą z rumem i żali w rękaw K. I wszystko cholera się takie inne wydaje. Przez jedno the end.
Tak się zaczyna dorastać.