Komentarze: 11
I zabrano mnie daleko hen hen aż nóżki boleć zaczęły i uczono tańczyć z płomieniami (zdjęcie takie z braku innego, ale ognistość oddające). Bo przecież tego chciałam zawsze. I utonęłam już w bębniastym brzmieniu. Proszę mnie nie budzić. Sen leśny wciąż jeszcze mam przed oczami.
I herbata czarna z opuncją. Bo znowu trzeba było pokazać że teatr w nas wciąż żyje. A dobra Pani Księgarniana ulitowała się nad tłumem (bo troje to już tłum chyba) spacerującym (odłączającym się od grupy) deszczowo. I Ballantines... ale to już później. Bo tak kulturalnie, ekskluzywnie i ogólnie cud, miód, orzeszki prażone :P Ponoć mroczna jestem.
Na obiad wczorajszy zaproszono mnie. I ugotowano mi obiad. I ja tak proszę częściej. Swoją drogą mężczyzna w kuchni to jednak widok cudowny... ma swój urok.
Ech... zakochana...
...w wieczornych oddechach słonecznych.
(weekendowo zaliczono następujące pozycje filmowe :p : "Sin city", "Zakochana złośnica", "Piła", "Nowożeńcy", "Wimbledon"... ja sama nie wiem skąd ten czas...)
tutaj kilka zaległych obiecanych: wiedźmy kochane (jak to same się zwykły nazywać), a tutaj tak jakoś.. I proszę mi się tu już nie upominać o więcej bo NIE :P