Archiwum lipiec 2005, strona 2


lip 01 2005 mało ambitnie
Komentarze: 9

ekhem (please attention...)

I było ognisko. Tutaj zatrzymam na chwilę pochód literek. Przypatrzmy się bliżej temu zjawisku. Ognisko. W mym pojęciu zawsze kupa gałęzi, gałązek, gałązeczek... a tutaj (olaboga!) Panowie grilla wyjmują i zapytują kto ma kiełbasy. Ogólny  śmiech poleśny się niesie... Panna Bierdonkowa keczupu obsługiwać nie umie. Proszę o tym porozmawiać z jej spodniami. I dobrze, że przynajmniej w kartach mam szczęście (wiadomo co mówią o tych o karcianym szczęściu), bo gra w pokera na szczere odpowiedzi bywa niebezpieczna (tym bardziej kiedy wszyscy chcą nagle tyle o Tobie się dowiedzieć). Powroty w godzinach późno wieczornych...

Ja przepraszam za mało ambitną treść tej notki ale od czasu do czasu tak muszę... a muszę tak mało ambitnie właśnie teraz (Teraz = stan bolenia głowy. A stan ten kilka dni już stoi tak więc niewyspanam i zła). Bo tydzień był ciężki... o czym najlepiej powiedzą moje zakupy (ciężki tydzień = dużo zakupów). Wprost trywialnie niewielka ilość bluzek nowych... tylko 8 (można doszukiwać się głębszej ironii w tym zdaniu), dwa swetry, spodnie, sukienka i spódnica... Tylko inna kobieta to zrozumie (ja chyba kobietą nie jestem bo sama nie rozumiem po jaką cholerę...). I w niedzielę kolejne ognisko (w powszechnym rozumieniu tego słowa)... tym razem końsko i wiejsko (A co!) będzie.

I znowu zastój liściany u mnie... i kopertami już nieodpisanymi półka zawalona, ale ja już... już chwytam długopis.

I przepraszam...

Nadziejaikropka : :