lip 01 2005

mało ambitnie


Komentarze: 9

ekhem (please attention...)

I było ognisko. Tutaj zatrzymam na chwilę pochód literek. Przypatrzmy się bliżej temu zjawisku. Ognisko. W mym pojęciu zawsze kupa gałęzi, gałązek, gałązeczek... a tutaj (olaboga!) Panowie grilla wyjmują i zapytują kto ma kiełbasy. Ogólny  śmiech poleśny się niesie... Panna Bierdonkowa keczupu obsługiwać nie umie. Proszę o tym porozmawiać z jej spodniami. I dobrze, że przynajmniej w kartach mam szczęście (wiadomo co mówią o tych o karcianym szczęściu), bo gra w pokera na szczere odpowiedzi bywa niebezpieczna (tym bardziej kiedy wszyscy chcą nagle tyle o Tobie się dowiedzieć). Powroty w godzinach późno wieczornych...

Ja przepraszam za mało ambitną treść tej notki ale od czasu do czasu tak muszę... a muszę tak mało ambitnie właśnie teraz (Teraz = stan bolenia głowy. A stan ten kilka dni już stoi tak więc niewyspanam i zła). Bo tydzień był ciężki... o czym najlepiej powiedzą moje zakupy (ciężki tydzień = dużo zakupów). Wprost trywialnie niewielka ilość bluzek nowych... tylko 8 (można doszukiwać się głębszej ironii w tym zdaniu), dwa swetry, spodnie, sukienka i spódnica... Tylko inna kobieta to zrozumie (ja chyba kobietą nie jestem bo sama nie rozumiem po jaką cholerę...). I w niedzielę kolejne ognisko (w powszechnym rozumieniu tego słowa)... tym razem końsko i wiejsko (A co!) będzie.

I znowu zastój liściany u mnie... i kopertami już nieodpisanymi półka zawalona, ale ja już... już chwytam długopis.

I przepraszam...

Nadziejaikropka : :
18 lipca 2005, 22:17
Cóż mogę napisać,jesteś wyjątkowym ludkiem wiesz?To wielki komplement,wiesz?Jesteś też podobna do mnie...więc będe tu często wpadać!buziaki

p.s.Jak wspaniale że słuchasz muzyki życia i słońca-SDM!
Dotyk_Anioła
03 lipca 2005, 14:16
Dawno nie byłam na żadnym ognisku... A kocham spiewy przy ogniu, przy gitarze... Listy też leżą odłogiem na biurku... A o zakupach marze... Ale jakoś nastroju odpowiedniego na sklepowe szaleństwo nie mam...
WaZa
02 lipca 2005, 12:26
Mało ambitna?? Wileki przekaz
01 lipca 2005, 22:10
hehe opisujemy te same wydarzenia, tylk oze ty bardziej poetycko :P
01 lipca 2005, 20:53
przypadek Panny Bierdonkowej to dla mnie przestroga - też chciałam pobawić się silikonowym zaworkiem ale już mi przeszło ;) ehhh, kiedy ja ostatnio pisałam zwykły list... :
01 lipca 2005, 19:44
ja tam ie musze nigdzie wyjeżdzać..mam tuz obok..
złamane_skrzydła
01 lipca 2005, 18:58
Jak to leciało? :? A! \"Płonie ognisko w lesie, wiatr polną (?) pioskę niesie...\" Szkoda, że grill wyparł tradycyjną formę (może nie całkowicie ;))
01 lipca 2005, 17:29
Ogniska źle mi się kojarzą, jak dyskoteki, wszelkiego rodzaju imprezy masowe...
Ech. Debil debil debil.
Ale temu debilowi się podoba u ciebie.
I zagląda tu. Przykro mi i przepraszam:).
Avav
01 lipca 2005, 15:15
Ja rozumiem, ale to chyba musiał być stan ciężko-nieprzemijalnie-długotrwało-terminowy. Ale zdarza się. Na ognisko też jutro się wybieram, poczuć trzeba las, wtopić się w drzewa. Bo inaczej nie wypada.

Dodaj komentarz