On tylko dlatego bo mam delikatne dłonie...
Komentarze: 5
Zwariowałam. I stwierdza Panna jasno pełną bystrością swego skacowanego umysłu iż zwyczajnie boi się angażować. Bo jak to inaczej okreslić? To że I. łapie za rękę, to że prowadzi do domu o drugiej w nocy i to że mówi o gładkości dłoni. A ja zwariowałam bo mi się niedobrze robi kiedy tylko pomyślę że to teraz tak, a po jakimś czasie te gładkie dłonie zamienią się dla niego w papier ścierny. I to że nie wiem czego ja chcę. Za to wiadomo czego chce on. I eM. mówi że fajnie my razem i K. też tak mówi. A ja co? Mogę usiąść i poryczeć troszkę żeby cholera jasna się w końcu określić! A w związek kolejny się pakować? Czy jest sens jak się nie wierzy że coś może trwać i trwać w wieczności? I jeśli na słowa ważne odpowiada się dziękuję? Przecież to powtórka z historii.
I później P. zaczyna swoje wywody na temat przeszłości. I że patrząc na mnie traci wszelką wiarę w przeznaczenie. Bo jak Tamto tym nie było to ona już nie wie czym ono jest. I mówi, że jestem z nim dwójką najgłupszych miłośnie ludzi jakich zna bo nie potrafimy zrozumieć... że my dla siebie.
Nie wie o czym mówi.
Dodaj komentarz