"Każda chwila to szansa aby wszystko zmienić..."...
Komentarze: 8
Bo to było tak...
usłyszałam jego głos w domofonie i mnie wcięło.. nogi się ugięły.. więc przyjechał. Zabrał mnie na górę wariatów... czyli nasze beverlyhills (a wszystko jak w filmie)... i było cholernie bardzo romantycznie (inaczej nie umiem tego opisać). Później przyjaciółce niespodzianka jeszcze i wrócilismy do domu jego samochodem, z jego dłonią wplecioną w moją i jego oddechem...
Koleiny wieczór był cały nasz. Ukraść pędzącemu światu z dłoni kilka godzin okazało się wcale nie takim wielkim problemem. Istnieję. I widzę sens w tym istnieniu, a to wszystko budzi we mnie ogromne, niewyobrażalne poczucie szczęścia.
Nie chcąc nic planować planuję (o ironio) dzień 30 kwietnia najpiękniejszym dniem mojego życia...
P.S Przepraszam za tą monotematyczność od jutra się zmieniam po prostu musze poprzeżywać trochę ;)
Dodaj komentarz